Bol matczynego serca...
Zjawil sie nagle,zdradziecko, znienacka,
jak ogromna deszczu kropla...
kropla zniknie,pochlonie ja wiatr,
slonce popiesci i we wspomnieniu trwa...
bol zas jak stalowa macka
ogarnal mnie cala i we wladaniu ma...
Gdzie sie uciszyc?
Gdzie mysli szalone poskladac?
Dokad, w ktora strone?
Wszedzie bol i serce matczyne lka...
Ktos skrzywdzil me dziecko!
Ktos mysli poprzedzil czynem...
To mi przynajmniej powiedz,
czyjej matki jestes synem.
Jaka pompa-nie serce w twoich piersiach
gra?
Czy wiesz ile glebokich korzeni
bol ten zapuscil w ma dusze?
Lecz nie czas na mysli-
corce pomoc musze...
Cicho coreczko, to minie, odejdzie
tylko sama nie wiem jak daleko-gdzie...
Coz robic? Co robic?
Jak ulzyc tej mece?
Dwa serca matczyne w ogromnej udrece...
Niedobrze, za pozno-bo to juz sie stalo,
a w was milosci tak jeszcze jest malo...
Wiec nigdy coreczko nie krzycz nikomu,
...ze kochasz...
Bo milosc prawdziwa-nie holdow-chce
ciszy,
o wielkiej milosci nikt z obcych nie
slyszy.
czy wiesz coreczko jedyna, kochana,
ze milosc i wielkich kladla na kolana?
Ze dwoje bliskich,bardzo bliskich ludzi
potrafi po cichu swa milosc rozbudzic
i nigdy o niej nie mowia nikomu-
im to niepotrzebne...
W swoim wlasnym domu
chronia od ludzi, od zlych, strasznych
ciosow,
bo sa jedynymi kowalami losu...
Poczekaj, poczekaj,az przyjdzie ta
chwila,
ze sama lub razem o porze switania
bezwiednie uklekniesz przed nia na
kolana,
to wiedz,ze wtedy nadeszla ta chwila,
ze juz, ze teraz mozesz juz chciec syna!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.