Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

ból miłości śmierć

Co mogę teraz czuć? Ból, jakbym rozpadała się na małe, drobne kawałki. Ogromna powierzchnia mojego ciała, w niedbale zarzuconym swetrze, smutne oczy, starte paznokcie. Czerwone oczy, sine powieki i siny nos. Tak przerażliwie zamarzam od środka. Brak mi ciepła, brak mi światła . Brak powodów, do wstania, do uśmiechu, do jedzenia i picia, do życia, tak bardzo mi brak czegoś. Kogoś z czymś, czegoś z kimś. Powodu, wyniku, rezlutatu, motywacji i chęci. Tęsknie. Bardzo tęsknię, za czymś co było kiedyś i już nie wróci. Zmieniamy się-powiesz. Ja ciągle w środku jestem taka sama, i brakuje mi kogoś kto już w Tobie umarł. Pogrzeb był cichy, nawet go nie zauważyłeś. Śmiałeś sie w pierwszym rzędzie , zasłaniając rękami, odpychając moje pretensję, o godzine, i o czas, i o ciągle zmienianie przez Ciebie miejsce. Według Ciebie byłam Twoim mordercą, gdy tak naprawdę sam dokonałeś zbrodni. Zobacz, tamto miejsce, tamta ławka, tylko wiatr przerażliwe omiata wspomnienia, zamieniając je w koszmar, mąci kawe która pachnie dziś popiołem. Miałam być ponad to, miałam przestac myśleć, miałam przestac mówić, miałam się zgadzać. Za dużo problemów, za mało czasu. Rozmowa? Krótkie dobranoc , zaledwie kilka znaków, pusta wiadomość. Wysyłałeś mimochodem, w przelocie, kocham . Próbowałeś uspokoić rozwiane po całym domu moje nerwy. Nagle scena zaczeła się rozpadać, nie czułam , nie czułeś już gruntu pod stopami. Drewniany parkiet zaczął się osuwać w dół, na próżno łapałam się ścian, zasłon i lin. Ty stałeś nie wzruszony, wzrokiem byłeś gdzieś daleko stąd. Nikły uśmiech , zniecierpliwione i wilgotne dłonie wycierałeś o siebie. Widziałam, że czekasz. Zamiast uciec, biegłam Ciągle w Twoją stronę. Tak żałosny widok. Ściana płaczu, cztery kąty i nic więcej. Pusta ulica , puste domy i puste serce. Tak łatwo Ci poszło, wystarczyło nic. Tak, byłeś w tym dobry, nic się nie stało, przesada, absurd. Czerwony dywan, gala oskarów, puchar wręczony Ci za świetną rolę. Pierwszoplanową w moim życiu. Oklaski, światła i zachwyt. Byłeś do tego przyzwyczajony, szło Ci całkiem nieźle. Kulisy sławy, zacząłeś się plątac, kłamać, uciekałeś słowem, ciałem zawsze stabilny, obojętny. Dziękuje za grę. Wstań i ciesz się, wygrałeś. Czy to nie takie proste?

autor

melisa.be

Dodano: 2013-09-26 00:37:33
Ten wiersz przeczytano 2351 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Monolog Klimat Smutny Tematyka Śmierć
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (3)

ZOLEANDER ZOLEANDER

Bardzo wciągająca historia, choć smutna... Czas leczy
rany, będzie lepiej ;D

jozalka jozalka

Masz jeden powód - jesteś już wolna, dbaj o siebie,
kochaj życie i szukaj dla siebie nowego miejsca na
ziemi. Proszę.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »