Ból życia
Trudzę się, Panie
z podziałem ciała
pełnego podobieństw do dziadków i
ciotek...
Szkatułkę z dłońmi
-drobnymi, po mamie
oddam dziś małej Ewie z hospicjum.
Krew płynącą wartko, choć z prądem
Chciałam dać Tobie, ciociu
-popłynie dla innych.
Warkocz włosów- nie zupełnie po tacie
podaruję chłopcu
ogolonemu przez białaczkę.
Kufer z humorem- po cioci Irenie
zaniosę do biednego w czułość domu.
Wybiję nim brudne od gniewu okna.
A pojutrze pewnie oddam serce
chłopcu narodzonemu w moich
marzeniach...
Sprawdzę czy przyjąć się może
przeszczep wbrew wyrokom
Lekarza
który sypie uśmiechem
na smutek i cierpienie
przydałoby się
pouzdrawiać nim
zdrowych naszych czasów
i splunąć nam w oczy
zaraz.
Komentarze (4)
bardzo ujmujacy...
przejmujący w przekazie wiersz. na tak
Piękny wiersz...emanuje chęcią niesienia pomocy tym,
którzy tak bardzo jej potrzebują...
niestety samemu nie uratuje się świata..