Boryna
W polu ryjesz sam zostałeś ptaszki
wyfrunęły
żona na raka zmarła może anioły wzięły
gospodarka chociaż nie duża jakoś dzieci
ustawiła
szkoły córki pokończyły jedna magistra
skończyła
mają gdzieś swoje światy a ty sam
samiutki
rozrusznik w twoim piersi takie są tego
skutki
czasem zajrzą ale czasem przecież swoje
życie mają
co u ojca jak ze zdrowiem niekiedy
spytają
wyfrunęły wyfrunęły żadna nie została
chociaż chata niczego sobie na wsi nie
będzie mieszkała
jak i jedna tak i druga w mieście
zamieszkały
oj przydałby się syn żeby pola
niezmarniały
oczy zamkniesz do podziału bo rozrusznik
nie wtrzyma
raczej zięć nie zastąpi zatem legniesz jak
Boryna
Komentarze (10)
Ach zycie...
Takie to jest to życie, wiele pracy i bez perspektyw.
Dobra refleksja nad istotą owego życia.
Pozdrawiam.
Marek
przejąłby*
Gdyby miał syna, to może on przejął ojcowiznę, ale nie
ma pewności, że podobnie jak siostry, nie uciekłby do
miasta, bo młodzi nie bardzo garną się ciężkiej pracy
na roli.
Pozdrawiam :)
Smutne to.
I chciałoby się, oby nigdy nie.
Dobry tekst. Taka kolej rzeczy, a do stanu zdrowia
trzeba się niestety dostosować. Pozdrawiam
Taki los porzuconych rodziców...
to smutne ale pewnych rzeczy nie da się uniknąć,
miłego dnia:)
Smutna rzeczywistość...
Pozdrawiam :)
Niestety taka jest rzeczywistość. Młodzież ucieka od
ciężkiej pracy na roli. Wieś pustymi budynkami świeci.
Pozdrawiam serdecznie:)