Boże...
Boże...
Upadłam znów na ziemię.
Oczy utonęły mi w sypkim piasku.
Leżałam tam długo
i nikt mi nie podał ręki.
Żaden z moich przyjaciół
nie zatrzymał się przy mnie
nawet na chwilę.
Przechodzili obok
i niczym Piotr
wyparli się mnie po trzykroć.
Wtedy Ty stanąłeś nade mną
i zapytałeś,
czy jestem już gotowa, by wstać
i obmyć oczy z piachu.
Wyciągnąłeś dłoń w moją stronę
i postawiłeś mnie na nogach.
Oparta o Twoje ramię
udałam się do Twojego raju.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.