boże klony...
Jakże my podobni do gwiazd w łan miliony,
pogodzeni z siłą mocy przemijania,
choć w ciszy liczymy codzienności blaski,
łapiąc to co jeszcze na nogach się słania.
Jakże my podobni do kropel deszczowych,
padający w płaczu, pełni rozżalenia,
nadzy w blasku słońca, rozmyci w kałużach,
broniący codziennie honoru i mienia.
Jakże my podobni w ziarnach ludzkiej łachy,
w masie gliny, która składnikiem podstawy,
być może dlatego, kolosy z nas wielkie,
lecz co drugi w bycie swym całkiem
kulawy.
Jakże my podobni i jak bardzo różni,
jak liści materia w wietrze się kłębiąca,
pąkiem gładkim w blaskach ciepła otuleni,
na koniec ponurość w próchnie nurzająca.
A gdzie podobieństwo do Ciebie o Panie,
gdzie wspólna istota miano w jednym
zbiorze,
odpowiedzi nie dasz, gdyż ze swoim siewcą,
kłos zboża choć pragnie, równać się nie
może.
Komentarze (31)
hm, dlaczego co drugi?
a ty, ta pierwsza czy ta druga?
A ja zawsze mowie ze to szatan jest stworca, a my
musimy znalesc wyjscie z tego labiryntu ;)