Bożek
Starałam się dać więcej aniżeli miałam
Wnętrzności chciałam wypruć składając w
ofierze
Sądziłam, że w ołtarz twego ciała
uwierzę
Nieznane modlitwy- wieczną mantrę
szeptałam
Marmurowo wbity w wieczne odrętwienie
Surowe spojrzenie szklaną powłoką owiłeś
Bez słowa znak wiary na piersi mojej
wyryłeś
Widzę nieśmiałe ruchy podszyte
zwątpieniem
Zwijasz się rozkurczasz i rozpadasz na
części
Nadaremnie łączę rozchodzące się członki
Wtapiasz resztkę powłoki w ziemię, bez
wieści
Została jedynie ciemność i martwe drzewa
Tak po prostu zburzyłeś fundamenty wiary
Niestety, żadne serce powtórek nie miewa
pierwszy i chyba ostatni sonet.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.