Boże,nie pozwól
To właśnie czuję...
Patrzę w okno ; myśli przewijają mi się
przez umysł jak ruletka
Boże,czemu ja chcę do Mietka?
Boże,nie pozwól,trzymaj moją wolę,nie
pozwól mi ulec pokusie
Moje serce jest już chore ,czuję się jak
kawałek materiału który...pruł się
Nie chcę juz o tym mysleć,chcę przestać
istnieć
przecież nigdy nie żyłam, całe życie
przegapiłam,
ale wiem,nie ma już odwrotu,
musze odejść,na czole kłębią się krolpe
potu
to strach który mnie owładnął...
Kładę rękę na bieli pościeli,druga sięgam
po żyletkę
przysuwam bliżej rękę,wbijam w nia
żyletkę
czuję ból,oh,to takie rzeczywiste,ktoś by
powiedzial oczywiste
ale ja nie wiedzialam,że kiedy umiera się z
jakiegos powodu,boli to bardziej niż
zwykle...
Myślałam że będę czuła tylko krew broczącą
mi prześcieradło...
wiele ludzi w ten sposób do wieczxnego snu
się kładło...
ale ja jestem inna,i położe się też
inaczej,
czas na happy end,a mój będzie inny,
mój będzie bolesny jak mało który,tu nie
chodzi o ten ból,który towrzyszy przy
rozcinaniu skóry...
Podaj mi rękę...daję ci moją krew- zrób z
nią co chcesz...
a mnie zostaw taką w niej,brudną,w brudnym
łożku
wyjdź,zostawiając mnie,po cichutku...
I niech nie spadnie ci ani jedna łza,bo to
będzie ta,
która zbawi mnie,a ja chcę
odejść,pamiętaj,znikaj
to już koniec,czuję zakrzep blisko
serca,
kochanie,zawsze o mnie pamiętaj;
opuść mnie , żegnaj, odejdź...
patrze na swoją dłoń...a w oczach łzy,w
sercu On...
Zmieniłam zdanie,nie chcę umierac,mam dla
kogo żyć, lecz...
tak,juz za puźno,kiedy o tym pomyślałam,juz
umierałam
teraz jestem w niebie,czekam tam na
ciebie
i chcę żebyś wiedział że zawsze bede cię
kochać,gdzie kolwieg będę...
odejdę...już odeszłam....
patrze na ciebie z nieba,przytul mnie-tego
mi potrzeba....
...i nie moge się pozbyć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.