Bozia i chlebek
Idąc parkiem spotkałem Bozię
Z odkurzaczem do liści,
Pracą zamyślona,
Stała mamrocząc coś pod małym, ślicznym
noskiem…
-Na kolana chłopcze jak mówić chcesz do
mnie-
rzekła zanim usta otworzyć
zdążyłem…
Chciałem jej powiedzieć,
Że mi przykro,
Że chlebka nie szanuję każdej okruszyny,
Że księdzu pinezkę na krześle zostawiam,
Że siostrzyczkę bije czasem…
Ale klękać w błocie?
Została z tyłu w swoim mamrotaniu.
Która to godzina…
Wracać trzeba…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.