Bracia Szakale - ciąg dalszy
Moi bracia powstańcie
pęknie mur granitu
Znowu Wy
wasze oczy
i ostre paznokcie
Zbyt spokojnie jest dzisiaj
zbyt dobrze
zbyt łatwo
wróci strach
cień litości głęboko zakopcie
Czy wam ciążą kamienie?
Puste oczodoły
wołam was
gdzie jesteście
gdzie bracia-szakale
bilet wstępu do nieba
każdy kupić może
śmierci cień
dzisiaj już
nie przeraża wcale
Tutaj grozy potrzeba
co za gardło chwyta
serce z piersi wyrywa
w ustach krzyk zamiera
niechaj znów się ukorzy
człowiek
gdy zapomniał
sen pełen rozpaczy
co rozum odbiera
Bracia jeśli w niebycie
słyszycie mnie jeszcze
przyszedł czas
niech zobaczę za murem cmentarza
pyski wasze szkaradne
łapy i ogony
wilka ślad
co zbłąkanych wieczorem przeraża
Nawet i nadzieja
o skrzydłach łabędzia
odwróci od ludzi
swoją twarz stroskaną
niechaj giną, krzyczą
póki swoją własną
okrutną, krwawą bronią
pobici zostaną
Potem zaś
gdy się dźwigną
z pyłu klęski swojej
upadli -
co bogami zwać się wczoraj chcieli
kąsajcie
gdy zbyt dumnie
okiem swym potoczą
pukajcie nocą w okna
by nie zapomnieli...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.