Brama
Tam zeszłej nocy
Działo się coś strasznego
W bramie byli chłopcy
Okradali bezdomnego
Noc, cisza na ulicach
Oni zawsze w tej bramie
W ciemnych piwnicach
Zrobili palarnie
Sprzedawali towar
Po wygórowanej cenie
Rozlewali wódki i browar
Na każde zlecenie
Nie mieli sumienia
Ani za grosz wstydu
To jakaś podziemia
Plemię złego ludu
Oni mieli wszystko
Ale dla nich było mało
Zawsze byli blisko
Tego co się stało
Zatrzymała ich policja
Nic im to nie dało
To była ich pozycja
Że wychodzili cało
Byli zawsze niewinni
Chociaż byli świadkowie
Tylko wiecznie spisywani
Traktowani wrogowie
Ale nie myślcie
Że tak zawsze było
Przyszedł czas wreszcie
Kiedy wszystko się skończyło
Młoda nastolatka
Padła ich ofiarą
Zwykła piętnastolatka
Przeszła mękę krwawą
Rodzice zapłakani
Po stracie pociechy
Całkiem zdołowani
Szukali zemsty
Zwyciężyła sprawiedliwość
Na szczęście tym razem
Spotkała ich marność
Jednym skazaniem
Wpadła policja
Do tej słynnej bramy
Skończyła się pozycja
I zakuli w kajdany
Komentarze (5)
Znam te bramy na warszawskiej Pradze ! Zamyśliłem się
o rapowaniu i odwadze.Gratuluję.
to jest robactwo społeczne Bardzo trudny temat Dobry
wiersz bo sprawiedliwość musi być wytaczana przez
wielu ludzi Wartościowy:)
Widać, wszystko da sie pięknie opisać. Ciekawy utwór.
zemsta nie zawsze się opłaca nawet jeśli za słuszną
sprawę...
Nie chciałbym takich spotkać, pod taką bramą.