brukowana ulica nocą
płonące latarnie
przyciągają ćmy
w dole łby
wypolerowane niezliczoną ilością kroków
skamieniałe sny
zapadają się coraz głębiej - pomiędzy
źdźbło trawy
wyciągając szyję
dusi się
prosi o nowy dzień
martwe ćmy
pokrywają bruk
coraz grubszą warstwą
Komentarze (44)
Witaj Danusiu.
Wspaniały klimat i obraz i emocje, stworzyłaś w
wierszu, ten wiersz się czuje.
Bardzo na TAK!
Pozdrawiam serdecznie.;)
Zacnie uchwycony klimat. Wyczuwalne tętno ulicy.
A ja tak nie widzę ulicy nocą, mimo że ludzkie ćmy też
spotykam...
Bardzo smutny obrazek,
ale trawa bywa uparta i wbrew pozorom nie tak łatwo ją
zdusić.
Trzymam za nią kciuki.
Nie chodź tą ulicą...
https://www.youtube.com/watch?v=piO64bUFQ1A
Pozdrawiam ciepło na nowe dni, Danusiu :)
Niepokojąco dzisiaj u Ciebie Danusiu... miłego dnia:)
Smutna ulica. Zycie.
Pozdrawiam, Donna :)
Na takiej martwocie łatwo zwichnąć nogę
dlatego w nocy nigdzie nie wychodzę
a wstęp wiersza przypomniał mi obrazek z Indii (brrrr)
Obrazowy przekaz mocne.
Podoba mi się ten nieco smętny obraz nocy. Odbieram w
klimacie melancholijnym. Miłego dnia Donno:)
Martwe ćmy, to my?
To życia chyba przemijanie,
tak mi się wydaje.
Kadr pełen nocnych, metafizycznych odniesień. Nocą
nasza wyobraźnia przynosi wiele niespodziewanych
obrazów.
Serdeczności Danusiu. :):)
nie lubię brukowanych ulic, staram się je omijać- są
śliskie i głośne.
Smutna ta Twoja ulica. Ja zapamiętałem ją trochę
inaczej:
Płomyki gazowych latarni
Odbijają się w bruku mokrym po niedawnym deszczu.
Z ciągnących się wzdłuż krawężnika klombów
Trawa wysłała desant na bruk.
Pomiędzy kocimi łbami wyrosło już pierwsze źdźbło.
Latarnie wabią ćmy.
Wiatr rozsuwa chmury, by zapalić księżyc.
Choć wielka pomarańczowa lampa wisi tuż nad uliczką,
Żadna ćma do niej nie doleci.