Bruku noc
Zmywa brud ze mnie deszcz
zimny bruk tuli mnie do siebie
Przetarłem oczy
dawno nie otwieraną pięścią
Kolejny długi spacer bez przyczyny
i dom w garści zamglonych obrazów
chyba znam tę drogę
lecz nie prowadzi ona do domu
Następstwo nocy budzi lęk
lęk przyzwyczajenia do strachu
otulam dziurawym płaszczem
moją tekturową sypialnię
Niepowstrzymany dreszcz
Jak sen zbrukany wizją ciebie
widzę twoje usta
lecz nie mówią one do mnie- synu
Chciałem zapytać gdzie jesteś
wystrzępiła język prośba o chleb
i sam nie rozumiem własnego bełkotu
matko
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.