Brzegiem rzeki
Zawisłam - na twoich oczach
Na twoich oczach
Oczach
Zmęczonych bez życia
Choć pełnych miłości
Krzyczały
Dziesięć metrów osiem
Pięć dwa
Krzyczały o mnie żebym wróciła
Na ziemię
Ze smutkiem obszytym chłodną empatią
prosiłeś
Bym nie powtarzała
W muzyce o naszej walce o mnie
Nastała cisza za ciszą
W refrenie kiedy planety goniły gwiazdy a
ogień pałał wśród lasów
Widziałam potężną rzekę obmywającą moje
poranione stopy
Ta woda tak zimna jakby była źródłem
Szeptała
Nieczuła jak ja
Z nożem na plecach biegłeś poprzez
pustkowia by mnie odciąć
Jednak zbyt tępym
W refrenie porwał mnie prąd bo pamiętam
spod tamtych skał każdą chwilę
Między życiem i śmiercią
Bólem a ekscytacją
Straumatyzowane dzieci które boją się być
Być zbyt głośno
Żeby się nie pojawiła
Niespodziewanie jak kropla z zepsutego
kranu
Dlatego porwał mnie prąd a spokój opanował
moją duszę
I dzień w dzień powtarza aż do dziś
Że jeśli czujesz
Nie zagrasz
Choć słowa biorą się z myśli
A czyny z emocji
Istnieją tacy którzy uderzą
W twoją najczulszą ranę
Jako trofeum
Postawią cień przed słońcem
Zleją horyzont z morzem
A w korzenie wleją siarkę
Byś nie wydał owocu
Tylko zżarł się od środka
Tak głucho bo nikt nie słyszy
Tak dziwnie
Wędruję nie mogąc dotrzeć do domu
Coraz dalej na północ
Brzegiem rzeki
Z cyklu "Latawiec"
Komentarze (8)
zaczytałem się w Twojej poezji piękne dzieło
Co powiedzieć
Utwór bardzo dobrze pisuje stan duszy.
Zmusiłem się do jego przeczytania.
Nie lubię przydługich utworów
Tu nie żałuję.
:))
Dobry, niebanalny tekst.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo stylowy wiersz poetycki,niebanalny i
poruszający zarazem pełen osobistych wewnętrznych
zmagań...intryguje i zatrzymuje...pozdrawiam
serdecznie*
trudny ten powrót do domu.
Mirabella - dziękuję!
Porcja dobrej poezji .serdecznosci