Brzegiem życia
czasaami bywają takie chwile, ze chce się być gdzieś tam.....
Idę niepotrzebny nikomu, gdzieś za kraniec
drogi
tam gdzie nikt nie zobaczy łez, nie wyczyta
skarg
i w trwającej po mnie ciszy, ktoś kiedyś
wspomni
że wlokące się poboczem życie, zabił czyjś
strach
Za rozwartym niebem skryję przeszłość byle
jaką
jeżeli nie stwierdzisz miłości dla mojego
istnienia
i duch mój pokłoni się tańczącym białym
płatkom
pod kołem pędzącego czasu zginą moje
marzenia
W przejściu nonsensu na autostradę ślepego
losu
potrącony mgłą zapomnienia, umieram jako
tako
choć widzę i słyszę Twój oddech, gdzieś w
mroku
złamaną nadzieją już nie wstrzymam biegu
tacho
W brzegu ubogiego życia, słychać jest tylko
ciszę
tam nie rani przyszłość już nie boli
przeznaczenie
serce na drżących ustach ostatnią skargą
milknie
a niemy wzrok zasypia w oczach, za koła
cieniem
"...noc albo studnia a może już piekło???! ..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.