Brzoza...
Na zielonym dywanie rośnie samotnie
Bezbronna w pióropuszu z liści zielonych
Którym wietrzyk wiosenną porą
niejednokrotnie
Zabawia się w tych swoich tańcach
szalonych
Przy każdym jego podmuchu
czy to chłodnym....
Czy ciepłym...drży w całości i jakby
cicho
Modli się schyliwszy do ziemi czuprynę
Ale gdy słońce ją uśmiechem pogodnym
Przywita ..jak chłopak samotną
dziewczynę..
I mknie z wiatrem na wszelkie strony złe
licho
Bladą pierś nadstawia ku złotym
promieniom
Wie..co to przyjaźń...
Wie...co to wielka wojna...
Dlatego ze łzami przygląda się
czerwieniom
A na koncercie skowronka jest spokojna
Brzózko płaczko...
Brzózko droga...tyś prosta
jak...ojciec...matka
Bądź zawsze taką ...a będziesz
wspomniana
Tak mile jak dzieciece ...lata...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.