Bulwar na Zwierzynieckiej
"Aniu, czy mogłabyś iść kupić sezamki?"
I biegnie Ania do przedpokoju,
Nakłada czarne trampki.
Kilka schodków, serdeczny uścisk klamki
I wybiega naprzeciw ławka,
Niebieska jak Ani nogawka.
Z daleka "cześć" krzyczy Mariusz,
Który znów się pobrudził,
Bo razem z Tobiaszem "pisali"
scenariusz.
("Jak rozczulić mamę?")
Dalej, wzdłuż pełnego życia bulwaru
I długiego bloku,
Biegnie rzezimieszków paru.
( jeden drugiemu nie dotrzymuje kroku )
(... i jedyny, naburmuszony tu człowiek,
to ten, który musi sprzątać po tutejszej
"dzieciarni")
Na "dzień dobry" jednak
Pani sprzątaczka Ani nie odpowiedziała,
Tylko o administracji coś jąkała.
I spieszy tak Ania,
Przez ten bulwar,
Bo mamę dopadła "sezamkomania".
Ale sezamków nie doniosła.
Zjadła po drodze.
I mama Ani patrzy teraz srodze.
(... ale na ogół jest wspaniałą mamą
i niepotrzebny jest jej program "Jak być
damą?"...)
Komentarze (1)
Historia z Sezamkowej ulicy. Przeczytalam z
przyjemnościa Ja tez lubie słodycze i pewnie by ani
okruszki nie było po takiej wyprawie...ale mi nie Ania