Bursztynowa modlitwa
Czy cud będzie?
- gdym jest zdrowy...
Czy to już?
- Powiedz chociaż
jedno słowo.
Nie nadejdą
aniołowie.
Nie powiedzą
„już się stało!”
(mojego serca
za mało…)
…
Na pamiątkę
Twojej śmierci
chcę napisać
prosty wierszyk
Boże – wybacz
mi lęki.
(dziecka – niechaj
anioł strzeże…)
a dla Ciebie
pacierze
i dzięki
- za ten krzyż
- za mękę
ofiarę
- za twe ciało
pokaleczone
- za tę
cierniową koronę
- za ocet
na włóczni
- za zdradę
którą przepowiedziałeś
w wieczerzę
za szyderstwo
cesarskich żołnierzy
Boże – za wszystko!..
(przepraszam...)
i proszę:
przyjmij ofiarę…
(choć ułomną…)
- moje kalectwo
To nie szyderstwo
ni drwina
- ten cierpki i gorzki
szalej
niech skrzepnie
jako świadectwo
twej żywicy
w kropelce wina
i uciesz się
jak dziecko
- Ty – mądrzejszy
od ludzi
który – wszak
byłeś człowiekiem
Weź w dłonie
moje szaleństwo
weź w dłonie
me lęki
- i zamień
w prawdziwy
szlachetny kamień
Na wieki wieków
Amen.
Prawdopodobnie 1991 r. z pewnością w Wielki
Piątek
Komentarze (45)
Kaziu! i Roxsi: - takie modlitwy zadarzają mi się
rzadko. ćzęsciej - polegam na modlitwei przekazanej na
przez Chrystusa - modlitwie do naszego Ojca, czy na
innych sprawdzonych modlitwach - jak choćby Modlitwa
Różańcowa. - Ale!... być może raz mi się udala sama
prosba - zapisana w sposob przypadający w jakiejś
mierze w nasze ludzkie podobanie.
Szczęść Boże:)
Szarości dnia: wydaje mi się ,ze problem polega na
chęci zycia zgodie zżyczeniami Pana Boga.Prawi
wszystkie nieszczęscia, które spotykają ludzkość
pochodzą z malej wiiary, z niewiary lub z zupelnej
ignorancji dla Zasad P. Boga. nawet jeśli ktoś wierzy,
a barzi wydaje mu się że wierzy Bogu - i w jego miłość
, dobroć , madrość i zyczliwość dla ludzi - to często
takiemu człowiekowii wydaje śię ,ze Bog dal zasady nie
przystające do naszch potrzeb, że jest mądrzejszy od
P. Boga. Wiekszośc - prawie wszystkie nasze problemy
wynikają z wypaczania zasadzy życia zgodnego z
Panem.Nawet klęskom zywiołowym z Panem Bogiem
zapobiegać: suszom, powodzim, Huraganom itp. kto
uwierzy - ten tego doświadczy:cale wieki ludzie
modlili się o to, a i dzisiaj niektorzy doświadczają.
wszystkiego najlepszgo - z Panem Bogiem:)
My ludzie mamy to do siebie, że za wszystko obwiniamy
Boga...
A gdyby ktoś nam powiedział, że Go nie ma, kogo byśmy
obwiniali?..
Piękna Twoja modlitwa..pozdrawiam:)
Piękna, ta Twoja bursztynowa modlitwa Wiktorze, pełna
miłosierdzia zrozumienia
dla drogi życia wyznaczonej każdemu przez Boga.
Twój wiersz przypomniał mi słowa DALAJLAMY:
"Zwyciężyć siebie samego jest większym zwycięstwem niż
pokonanie tysięcy w bitwie..."
Dobrze, że i takie pełne duchowości wiersze pojawiaja
się na Beju.
Miłej niedzieli życzę i pozdrawiam
Co moge napisac, piękna jest Twoja bursztynowa
modlitwa...chciałabym umieć tak się modlić.Miłej
niedzieli Wiktorze;)
Anno! - będąc "pod wpływem" (- Twojego i Kowalanki
komentarza) - będę musiał zapoznać się bliżej ze
znaczeniem w chrześcijaństwie Niedzieli Palmowej
Dziękując za danie impulsu - srdecznie pozdrawiam:
Broniu! ja także wszystkim i wszystko wybaczyłem. sam
nie jestem bez winy. czasmi nie da się naprawić
dawnego błędu, ale - wiem... - poważna niegodziwość w
stanie niepoczytalności. wtedy nie wiedziałem o swojej
chorobie i wlasnościch mojego organizmu. - stąd i
niegodziwość, ktorej pod wpływem oddziaływania
przełozonych w wojsku - dopuścilem się. Ciągle
oczekuję miłosierdzia i wybaczenia ze strony
pokrzywdzonego.
Dziękuję za zawitanie na mojej stroniczce.
Serdecznie pozdrawiam:)
Piękna prośba, jak modlitwa. Zamyśliłam się nad Twoim
wierszem. Ludzie wyrządzili mi wiele krzywdy. Lżej mi
żyć, gdy im wybaczyłam. Pozdrawiam serdecznie
Wiktorze.
Wiersz w sam raz na Niedzielę Palmową.
Sławku! - dziękuję za bardzo indywidualny komentarz -
jednoskowy...
- Odnośnie: to nie jest tak, ze ja mojej choroby nie
akceptuję. Początkowo - uznalem ją za okropne
zrządzenie losu, za przekreślenie mojej kariery, za
uczynienie mnie karykaturą jednostkową. - Z czasem -
zauważylem, ze z tym da się żyć i mogę czynić więcej
czasami, niż gdybym nie został dotknięty chorobą. Nie
czuję się napiętnowany, nie czuję się odrzucony.
Owszem: napiętnowała i odrzucila mnie Rodzina, ale i
ja - przynajmniej względem niektórych - początkowo w
zamyśle - nie bylem okej. Wiele zawdzięczm mojej
choobie, a być może nawet zachowanie zycia. - Tego
nigdy się nie dowiem na pewno. Same urojenia -
zapewniają zycie i uczestniczenie w bogatym
kalejdoskopie wydarzeń rzeczywistych.
Pozdrawiam Slawku:)
Oryginalny wiersz Zdzisławie (napisałeś w komentarzu
„Wasz Zdzich”).
Jak wszystko na tym świecie kalectwo pochodzi od Boga.
Ofiarowując Jemu swoje kalectwo mówisz do Niego „Weź z
powrotem Twój kolczasty dar, nie akceptuję go”.
Wybacz moją indywidualną (szatańską) interpretację.
Dziękuję jednocześnie za Twój pozytywny komentarz pod
moim wierszem.
Życzę Tobie udanego weekendu. :)
Marce, Maciek, Marylka, Koplida, Krzemanka, Wanda K. i
Kowalanka: ilekroć Bóg był moją ostatnią instancją
nadziei - tyle razy dawal mi znać o sobie i przynosil
wytchnienie. Czasmi w sposób zdumiewający.
Dziękuję Wam za obecność i serdecznie pozdrawiam:)
Jastrzu! - po wielokroć czulem Jego obecność i dawane
znaki, czuwanie nade mną - i wciąż jestem na bakier i
nie potrafię w pełni po katolicku...
Pozrawiam serdecznie:)
modlitwa na Niedziele Palmową...pozdrawiam :)
Mniej znaczy więcej...
I unikatowa zdolność akceptacji.