Bursztynowy szlak
Zielony grzebień falochronu
układa loki morskiej Pani.
Ona wychodzi czasem z domu,
jednak przeważnie jest na bani.
Idzie wzdłuż plaży nie całkiem sama,
azymut znany, prosto przed siebie.
W marzeniach wiatru rozkołysana,
tanecznym krokiem halsuje brzegiem.
Księżyc czarodziej gra jej na pianach.
Syreny śpiewem kołyszą zmysły.
A ona tańczy jak zakochana.
Zwykle dochodzi gdzieś blisko Wisły.
Szczęśliwość można damie zarzucić
po takiej dawce dobrego płynu.
Poranne słońce zwykle ją cuci
i odporowadza szlakiem z bursztynu.
Choć z wody jesteś i wodę pijesz,
chodzisz w marzeniach z innymi tańczysz,
to zwykle w domu się odnajdujesz,
bo ktoś nad ranem Cię tam dostarczy.
dedykuję żeglarzom, syrenom, strażakom i innym którzy lubią wodę oraz opiekuńczym słoneczkom :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.