Burza
Moim Wędrusiom
Pierzaste, ciemne koafiury, otoczyły
góry
Z nich spadły wody srebrne niby
chmury
Sosny wiatrem targane, jodłom się
kłaniajš
Swoje, małe dzieci-szyszki, czule
osłaniajš
Huk potworny i mroczny rozlał się
dookoła
Niby organy Bacha na mszę mierć
zawołał
Pod sklepieniem ponurego dla człeka
kocioła
Apage satanas kto ze strachu
zawołał
Organy ponownie zagrały - ten taniec
burzy
Z boskich kuni , błyskiem, strzała
się wynurzy
Piekielna muzyka, gra jakby bez
przystanków
Nie trzeba jej batuty, nie trzeba
muzykantów
Zadaje ciosy skałom, ludziom i drzewom
Nie będę już słuchał - do domu zwiewam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.