Był Ikar
Wrzask co zagłusza serca bicie,
drap mnie, i wydrap mnie, i krzycz,
mówisz, że znowu brzuch boli cię,
że ja nie umiem dobrze w życie,
że dobrze umiem tylko śnić.
Na szyi ciepła dłoni pętla,
pode mną przepaść mieszka, a
ja znam tę przepaść, ona mnie zna,
kapie gwiazd kwaśny deszcz z kłów nieba,
że może lepiej by już spaść.
Ja tych zastrzyków nie chcę, nie chcę,
krótkie rozbłyski, głuchy huk,
już chyba lepiej zlecieć wreszcie
w zimną, bezdenną, czarną przestrzeń
runąć jak Ikar spod chmur w dół.
Komentarze (33)
W życiu bywa ciężko (czy to na pewno jest miłość?),
ale - zwłaszcza wątpiącym w życie pozagrobowe - nie
wolno myśleć o gwałtownym końcu. Bo dla nich to już
jest koniec wszystkiego.
Jak dla mnie to dramatyczny wiersz, a nie smutny, co
do nieba
to ono nie kapie tylko kwaśnym deszczem, to ludzie
kwasów i jadu mają nadmiar, co dziwniejsze sączą go z
rozkoszą, widać taka ich chora natura...
Dobrego dnia życzę Czarku, bez kwaśnych deszczy
oczywiście...
Wiersz obok którego nie można przejść obojętnie,
przepełniony emocjami.
Miłego dnia Czarku:)