Był sobie człowiek
Na styku dwóch światów mieszkał sobie
człowiek.
Straszono go piekłem, albo gniewem
nieba,
wmawiano, że dobre jest złe i, że złe jest
dobre,
a on zabijał, niszczył wierząc, że tak
trzeba.
Płacił za to własnym życiem wysoką cenę,
obwiniając świat za krzywdy i złorzecząc
wściekle,
walcząc o to, by zbyt szybko nie opuścić
sceny.
Czyżby bał się piekła? Przecież już był w
piekle.
Lecz gdy próg miał, jak mówiono, na
"wieczność" przestąpić,
- jakby ktoś mu wokół serca gruby mur
wykruszył -
nagle w to, w co dotąd wierzył, w jednej
chwili zwątpił.
Czy usłyszał spod gruzów wołanie swej
duszy?
Przed otwartą bramą piekieł zatrzymał się
tknięty
jakąś dziwną nutą , co zniewala serce.
Odwrócił się – brama. Niestety
zamknięta.
Będę czekał! - już wiedział, że nic nie
chce więcej.
Wrócił nowym życiem stare długi spłacać,
nie przejmując się zbytnio cięgami od
losu.
Czuł, że czuwa nad nim Ktoś, że ma dokąd
wracać,
jeśli tylko posłucha wewnętrznego głosu.
Pojął, że piekło i niebo, że dobro i zło
nie przychodzą skądś, lecz w nim są
zawarte.
I, że jeśli wytrwa, by osiągnąć TO,
dana mu będzie droga i bramy
otwarte…
Na styku dwóch światów człowiek wolny
kroczył.
Przeżył co musiał, oddał co miał bratu;
szedł z miłością w sercu i ze światłem w
oczach.
I odszedł szczęśliwy z granicy dwóch
światów…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.