Był sobie symulant
Zimne trzydzieści sześć i pięć
mówią wredne cyferki termometru.
Chwycił go Jaś mocno rozeźlony:
"Będziesz gorący, że aż czerwony!
Nicponiu niewdzięczny!" - darł się
chłopczyna,
woda tymczasem już szumieć zaczyna.
Rtęć wreszcie drgnęła i podskoczyła
w oczy Jaśkowe radość wkroczyła.
Gorące trzydzieści osiem i dwa,
"Mamuśkę na pewno nabrać się da!",
schował radość do spodni kieszeni,
zmęczeniem Jan okurzył swe lico,
"W chorą niech twarz prędko się
zamieni!"
I kaszle, i kicha, i ciągnie nosem,
"Mamo, taki jestem chory,
że nie mogę pójść do szkoły!"
"O, mój Jasiu, biedne dziecko!"
Rozejrzała się wokoło,
dłoń na Janku położyła,
"Dziecko, Ty masz przecież zimne czoło!"
14.03.2011r.
Komentarze (10)
:)+++++:)
Pzdrawiam:))
Skąd ja to znam.... :)
oj tak a to symulant z tego Jasia
Z pewnością mogłabyś pisać opowiadania, tak fajnie
Tobie to wychodzi++++
Pozdrawiam serdecznie:)
no tak Jasiu zaniedbał odpowiednich zabiegów, bo i na
zimne czoło znajdzie się sposób ;-) fajny wierszyk :-)
Chyba to jest raczej groteska:)Metoda na termometr,
już spalona przez poprzednie pokolenie he he- teraz są
inne, bardziej złożone ale skuteczne:))))
Pozdrawiam miło:)
O! To znaczy, że mam naśladowcę:)))
Byli i tacy co surowego ziemniaka
zjadali.Pozdrowienia.
Hmmm... powiem tak po cichu, za moich dobrych czasów,
jak się chciało symulować, pomagał surowy kisiel i
oranżadą. Dziękuję za powrót do wspomnień. Cieplutko
pozdrawiam
Kaweczko - rozbawiłaś tym świetnym wierszykiem,
dziękuję:)
Pozdrowionka i dużo słonka:)))