Byle by nie pękać
Zasnąć się udało,
to i chyba wstanę.
Przywitam swe ciało,
samiuteńkim ranem.
Noc szybciutko płynie,
a przecież nie śpieszy.
Chwila życia minie,
chociaż już nie grzeszy.
Każdy dzień raduje,
i o jeszcze prosi.
Serce wciąż pracuje,
dając cienki głosik.
Dzień jest jak już co dzień,
niby człek się cieszy.
Mknie jak ten przechodzień,
tylko gdzie się śpieszy.
Wieczorem bez zmiany,
kąpiel, w szklankę szczęka.
Temat wciąż bez zmiany,
byle by nie pękać.
Zasnąć się udało,
to i chyba wstanę.
Przywitam swe ciało,
samiuteńkim ranem.
Komentarze (2)
i uśmiechać się do dni które jeszcze zostały.
Grunt to nie pękać! Fajny wiersz :)
Pozdrawiam z uśmiechem :)