Byłem aniołem, człowiekiem nie...
Ramiona mi uginają
Skrzydła połamane
Na oczy już nie widzę
Cierniem dawno przekłute
W nozdrza rozpalone żelazo
Kaleczony by nie czuć
Ogień stal hartuje
Ból człowieka łamie
We krwi uczuć skąpany
Przekraczam granicę światła
Celnik piekielny odbiera
To co Bóg powierzył
Wyrzekłem się cielesności
Na cóż mi twór łona matki
Po co mi dbać o życie
Gdy nikt nie chce jego
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.