Byłeś...
Nutką delikatności narysowałam linię twojej
twarzy.
Szczyptą namiętności nakreśliłam twoje
wargi.
lśniące błękitem oczy niczym poranne
niebo,
długie włosy figlarnie powiewające na
wietrze
i wreszcie dłonie, które w palcach zamknęły
moją duszę.
Byłes moim aniołem.
Czegoś jednak brakowało do pełni
satysfakcji,
więc z bólem narysowałam Ci skrzydła
Duże, lśniące, białe skrzydła
mogące ponieść Cię pod słońce
w eufori poznawania.
Bałam się, że odlecisz, więc
zamknęłam Cię w złotej klatce,
która zawiesiłam pod sufitem.
Podziwiałam Cię, a Ty patrzyłes
tymi smutnymi, blekitnymi oczami
daleko w dal. Goniłes wzrokiem -
za wolnościa.
Więc wypuściłam Cię,
i chwyciłam pocałunkiem twoje usta,
dłonie wplotłam w Twoje włosy.
Nasze serca szukały sie nawzajem,
a gdy sie znalazły
na pół złamałes - moje
Odleciałeś
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.