Z bystrym smakiem świąt
Czasami owija niesmakiem chwile, tak jak wredny okrzyk iskry, a innym razem daje zrozumienie, zrozumienie które z ciernistych kątów na gęsto drwi.
Świt rozbiera się za szpilę
a mgła na cud czeka
przy cierniu co pomylił się na gęsto
co jak rzeka polemizuje
z tą która wszystkich jak kamienie
traktuje
i nie jest pięścią
tylko dzikie słowa sieka
chyba za nieudaną chwilę
Ona zgnić nie może
bo morze musi trwać
tak jak zatrute łoże
jak to co klątwą stało się
kiedy zamknął oczy świat
wtedy mit pchnął grę
Wtedy fala piać zaczęła
by zapisać swój gniew
na karcie piekielnie zniechęconej
na tej co wpadła w ślepy kąt
z bystrym smakiem świąt
i z okrzykiem spragnionej
po tym jak go rozbudował krzew
wysmarowany zapachem arcydzieła
Komentarze (19)
Czy dla Ciebie wszystkie moje wpisy nawet i te
przyjazne muszą być odbierane jako atak? Tak to
dzisiaj odbieram. Widzę, że jesteś kolejną osobą,
której jak coś miłego napisałem, to też źle. Przykro
mi z tego powodu.
Nie mam standardowego kluczyka. Dzisiaj akurat chyba
nie uraziłem Ciebie. Widzę, ze zmieniasz po prostu
słownictwo. To mi się podoba. Piszę to całkiem
pokojowo i szczerze.
Panie Krzysiu, widzę że pan to robi wedle
standardowego kluczyka.
Jeśli piszę, że "Ciernisty zakątek kąsa na gęsto", to
mam na myślę o kimś, lub o czymś co uosabia drwinę,
która trafia w samo serce.
Grunt, że nie ma już tych nudnych słów. Widać
rozwijasz się w dobrym kierunku.