Bystrzak
Wyszedł raz se góral
Na pastwisko swoje
Chcąc zapędzic w stado
Owiec całe znoje
Już miał chwycic jedną
Bardzo rozbrykaną
Lecz z daleka ujrzał
Maryś ukochaną
I nie wiedziec czemu
Bardzo się zawstydził
Rumieńcem się oblał
I za pasek chwycił
Pasterz do Marysi
Zbliża się powoli
Chce zagaic miło
Do kochanki swojej
Wtem mu owca czarna
W nogi się gramoli
Chce w oczach panienki
Pana swego zgnoic
Góral z hukiem pada
Głową ledwo machnie
I z niesmakiem stwierdza
Że coś brzydko pachnie
Oczy swe otwiera
Na ziemię spogląda
A tam owczy placek
Pod nosem sie krząta
Wstyd mu głowę podnieśc
W lico dziewce spojrzec
Bo jak patrzec- zezem
By drwiny nie dojrzec
Więc tak leży dalej
Dziewczyny nie widzi
A ta stojąc nad nim
Bardzo z niego szydzi
Komentarze (4)
anno bardziej sie przejelas losem gorala niz wiersza
hehe,ale widac ze nie tylko nieznajomosc owczych
bobkow wywarla na tobie wrazenie...
wiersz jak najbardziej na+ :p
Bardzo wesoły ten wiersz. Szkoda, że dopiero teraż go
odnalazłam, bo to taki na poprawinie humoru z rana.
Mnie sie bardzo podoba, lekkie i ładne rymy,
rytmiczny. Dla mnie naprawde ok.
+
Zabawowy wiersz...och..i te bobki anny...fajnie, lekko
sie czyta, jak przygodę...dobry.
Gólalska przygoda- ten placek to chyba był krowi, bo
owce robią takie tam bobki, w każdym razie nie byłoby
takiego wstydu.. A drwina w oczach dziewczyny tylko
źle o niej świadczy.