cała prawda o Titanicu
Nadbrzeże. Gwar. Smród brudnej wody. Nowa
duża łódka. Świętujący ludzie. I ci, którzy
ją zbudowali i ci, którzy nią wypływają.
Ci, których stać na luksusy pokładu oraz
ci, którzy emigrują w prawie-beczkach.
Wszyscy się przekrzykują - wyczuwają
doniosłość chwili. Dumni inżynierowie
patrzą z pogardą na płaską wodę portu.
Liczą w myślach pieniądze i dokonania.
Chełpią się. Pasażerowie wierzą w moc
ludzkiej technologii. Tak naprawdę myślą:
ci bogaci o rychłej balandze, ci biedni o
wygranej w amerykototka.
Ostatni strzał w syrenę. Odpływa. Nikt nie
wie co się wydarzy. Nikt nie wie co się
wydarzyło. Ja wiem.
Atlantyk. Pan życia i śmierci między nędzą
Europy i nadzieją Ameryki. Drzemie. Gdzieś
ma ludzkie robaki. Śmieje się z nowej
pirogi. Jest rentierem ludzkich porażek
wobec mocy żywiołów.
Wieczór. Balanga na pokładzie. Gra
orkiestra. Zacni obywatele szpanują
zacnością. Szampan wybucha wielokrotnie -
drogi szampan. Pod pokładem gra kapela.
Biedni obywatele chleją rum. Oglądają w nim
swą amerykańską przyszłość. Film im się
podoba.
Atlantyk drzemie. Ta wesoła balia nawet go
nie łachocze.
Górny pokład. Za schodami na mostek jakaś
para się do siebie przekonuje.
Zbankrutowany gość klnie. Zwalisty
burmistrz źle się poczuł. Wychyla się przez
burtę i oddaje treść.
Atlantyk się budzi. Wypowiada złowieszcze
zdanie: "Będziesz mi tu smrodził grubasie?"
Bierze do ręki śnieżkę i rzuca. Dla niego
piguła - dla ludzi czumulungma śniegu.
Chciał trafić w grubasa, trafił w burtę.
Masakra. Kajak się rozpada. Koniec ludzkiej
wielkości wobec snu Atlantyku.
Bezładne szalupy wyłapują niedobitki
rozbitków. Reszta tonie we śnie. Gazety
roztrąbią najnowszy triller. Świat się
kręci.
Atlantyk znów drzemie. Gdzieś ma ludzkie
newsy.
Komentarze (1)
Nie ma prawdy doskonałej
Nawet mity i religie są podważalne
Doskonałość jest utopią
Przekroczymy kiedyś próg tej niewiedzy