Canis lupus
kolejną noc drzewa skostniałe na mrozie są
świadkami
twojego krzyku. odbija się od kory i spada
w śnieg,
jakby to miało być lekarstwem. oszroni się
tylko i jak bryłka
lodu zmieni dźwięk. chcesz wierzyć że
zniknie zawinięty
w warstwy z dziecięcą wiarą, że czego nie
widać tego nie ma.
twój rytuał nie płoszy czworonoga, który
patrzy na ciebie
już nawet nie z ciekawością. tak jakbyś
stał się członkiem
rodziny. dzikie ślepia pozwalają odnaleźć
kolejny trop w białym puchu.
tylko to wciąż są twoje ślady.
Komentarze (13)
Gdybym wcześniej odkrył ten wiersz nie zmieniałbym
nicku:)
tworzysz niesamowity klimat!
brak słów. idealnie.
Fakt! To jest dobry wiersz :)
Obraz robi wrażenie. Jestem tu już kolejny raz i
naczytać się nie mogę. Pozdrawiam.
Magnolia294- rzeczywiście miałam jedną literówkę,
dziękuję :)
Dziękuję wszystkim za komentarze.
V.K. wystawiam na beju, bo mam sentyment :) a Twoją
twórczość znam i chętnie czytam, szkoda że nie mogę
wrócic do konkretnych utworów. Miło mi że Ci się
podoba co piszę.
w niektórych miejscach pojawiają się literówki, ale
wiersz bardzo fajny, bogaty w środki poetyckie. Pozdr.
Dobry wiersz . Obraz pięknie tworzy klimat.Puenta
przejmująca Pozdrawiam::)
Miło było przeczytać. Ciekawa treść. Pozdrawiam i
życzę spełnienia:)
opisowo...ładnie poprowadzony wiersz....pozdrawiam
mój krzyk szeptem dziś owinięty...czego nie widać to
nie ma...
Zimno..i pięknie.
Dobrze, bardzo obrazowo, więc nie trudno dostrzec tego
co piszesz i nawet czuć ten przerażający chłód
samotności. Podoba mi się bardzo.