Carina (Kil)
(Z cyklu: Gwiazdozbiory)
Najpierw pojawiają się nieśmiało
w szczelinach –
skłębionych obłoków.
Ale po przetarciu się nieba
jaskrawieją,
wnikając w moje źrenice i obsypując
przestwór miliardami iskier.
Następuje powolny przepływ minerałów
wszechświata
i rozmaitych form,
które teraz –
porozumiewają się ze sobą,
niczym latarnie na odległych brzegach
oceanu
migotaniem światła.
Wszystko wokół jest nieomal doskonałym
milczeniem.
Tylko wiatr porusza gałęziami sosen i
modrzewi,
i kępy traw
przykrywają łagodnie moje ciało.
Leżę na wznak,
wpatrując się w kryształ nocy, w to
wirowanie galaktyk.
Gdzieś tam – pomiędzy –
lśni ostry kontur gwiezdnego brygu.
(Włodzimierz Zastawniak)
***
https://musicformessier.bandcamp.com/track/
canopy-of-stars-ii
Komentarze (6)
Wspaniały, po prostu wspaniały.
Ładnie,magicznie:)
Podoba mi się Twoje spojrzenie na gwiazdy:))
Ładna gwiaździsta refleksja.Pozdrawiam
Ah Polisia, chciałem podobnie skomentować, ale to
chyba dla tego, że wiersz jest zbyt dobry na
jakikolwiek komentarz. daje + :)
+))