Charon R. 7 i 8
Trzecia część wywiadu. R.7
Charon był niezwykle ciekaw, czego się
dowie nazajutrz i aby nie przegapić
poranka, nastawił budzik na dość wczesną
godzinę, tak by zjeść cokolwiek w Rzymie.
Przypadkiem przy śniadaniu poznał pana
Twardowskiego którego sprowadzili już z
Księżyca. Nie pogadali za dużo bo śpieszył
się bardzo. Zostawił suty napiwek i poszedł
na spotkanie.
W komnacie zastał już staruszka, dość
frasobliwe miał oblicze i rękoma pocierał
skronie.
Uśmiechnął się Charon, bo wiedział już co
staruszkowi doskwiera, sięgnął do kieszeni
i podał mu dwie białe tabletki. Zaraz ci
pomoże, tylko popij obficie nawet tą wodą
święconą. Milczeli dobrą chwilę, czekali na
skutki działania lekarstwa.
Dzięki ci Charonie już jest dobrze,
zaczynajmy więc rozmowę.
Skończyliśmy wczoraj na tym, że nie wszyscy
ludzie słuchali moich nakazów i zakazów, w
planie miałem, że wszystkich poczciwych
sprowadzę kiedyś tu do siebie. Nie
pomyślałem, to znaczy w mych planach nie
było, że będą tacy, którzy będą grzeszyć i
prawdę mówiąc nie widziałem co robić.
Podzieliłem się mymi rozterkami z Szatanem,
mając nadzieję, że jego rezolutny rozum
znajdzie rozwiązanie.
Szatan, zgodnie z moimi podejrzeniami,
długo nie rozmyślał i rzekł po chwili, daj
mi dwie sotnie Aniołów, a ja na boku
rozkręcę swój mały interes i tych
grzeszników i przyszłych wezmę pod swoją
opiekę.
Tych, co nie słuchali moich praw było w
tym czasie niewielu, wprost przeciwnie za
sprawą mego syna porzucali gremialnie
dotychczasowych bogów dobrowolnie, a jak
ktoś miał wątpliwości, znalazły się sposoby
by zmienili zdanie, więc nie widziałem
żadnego zagrożenia dla mych zamiarów, czyli
z jego strony konkurencja będzie niewielka,
a ja się pozbędę kłopotów.
Rychło, to znaczy po paru wiekach licząc
czas który na ziemi obowiązywał, okazało
się, że to był mój błąd największy.
Świat, no także wszechświat, wspólnie z
Szatanem stworzyliśmy nieźle, widziałeś
florę i faunę piękną, czekając na klientów
oglądałeś piękne gwiazdozbiory, widziałeś
jak Księżyc wygląda gdy Armstrong
wylądował, a ostatnio nawet urodę Marsa
mogłeś podziwiać.
Z człowiekiem mi jakoś nie wyszło, o
drobiazg poszło, zapomniałem mu wszczepić
gen posłuchu, a Szatan mimo, że miał swój
rozum mi nie podpowiedział. Później, ale to
już było za późno, pomyślałem, że on celowo
to zrobił, pewnie już wtedy swój interes
miał w planie.
Ale mój Charonie, może zmienię zdanie i
poproszę byś skoczył po co nie co do
karczmy Rzym i porozmawiamy już w
luźniejszej formule, tak prywatnie i nie
do kamery. Pozwoli mi to trochę zapomnieć o
mych błędach. Później oczywiście wrócimy do
tego, co cię interesuje, a będę szczery jak
na porządnej spowiedzi.
Część czwarta. R.8
Przepustkę miał już Charon stałą, Piotr już
nie marudził, więc szybko w te i we wte się
przeprawił i coś też za pazuchą trzymał,
później już przy degustacji okazało się, że
to były sławne niegdyś miody z Lechistanu,
one to pomogły zwyciężyć pod Wiedniem,
zdobyć Moskwę przez Zygmunta Wazę, a jaka
to moc była okazało się 3-4 lata później,
gdy w Moskwie zbrakło miodu. Całe rycerstwo
dało się przez Susannina - zwykłego
ruskiego chłopa wyprowadzić na bagna i tak
się krucjata skończyła.
Tę historię a może legendę opowiedział
Charon Staruszkowi, który tylko westchnął,
że tego oręża nie miał w potyczkach o dusze
z Szatanem.
Tym razem, Charon nie czekał, aż Staruszek
zacznie i wprost zapytał o wynik
rywalizacji z diabłem.
No łatwo nie będzie, nie jedną szklanicę
wypijemy, nim ci wszystko wyłożę o tym jak
miało być, a jak faktycznie się
porobiło.
Żeby było ci łatwiej, będę używał terminów
z minionego świata, bo na przykład pojęcie
czasu inne jest tu a inne było tam. W
świecie poza budowlami, wieki całe dla mnie
i kolegi obok, to jakby życie owada,
motyla, to kilka tygodni, nic więcej.
Powiem ci w zaufaniu, że świat stworzyliśmy
tak jak znacznie później stworzono klocki
Lego dla dzieci, które różne rzeczy z tych
klocków budowały by po chwili jednym ruchem
rączki, czymś zagniewane burzyły to co
zbudowały. Takie też były nasze zamysły
pierwotne.
Szybko się jednak pokazało, że dzieło
przerosło nasze wyobrażenia. I nie dlatego,
że nie mogliśmy natychmiast zburzyć nasze
dzieło, a dlatego, że rozpoczęła się
rywalizacja między nami, na śmierć i życie
by użyć języka ziemskiego. Tam gdzie żyłeś
i przewoziłeś, to było nasze boisko gdzie
walczyliśmy używając tych klocków Lego.
Zwycięzcą miał zostać ten, który dusz
więcej złowi ale dopiero wtedy gdy nam się
zabawa znudzi.
Z chwilą kiedy przewiozłeś ostatniego
skończyły się nasze igrzyska, nastał czas
remanentu, ale to już tylko nasza
sprawa.
Początki były dla mnie bardzo obiecujące,
firmę pierwszy założyłem, syna wysłałem na
ziemię, by przyczółki uchwycić. Konstytucję
prostą ustanowiłem dla wszystkich
zrozumiałą, dziesięć tylko zdań się liczyło
no i obietnice były mocno zachęcające czyli
niewiele wymagałem i początkowo odnosiłem
spore sukcesy.
Dobroć mego syna wysłanego by zwykli ludzie
przyjęli nową wiarę, nie mieli innych bogów
przede mną się bardzo sprawdzała. Owszem,
były sytuacje gdy trzeba było stosować inne
środki przekonywujące ale z początku to
były tylko epizody, których nie
pochwalałem, ale cóż, cel uświęcał środki i
na to się z bólem godziłem.
Problemy jednak, powoli narastały, gdy ci,
którym zaufałem i powierzyłem zadanie
nawracania, sami nie bardzo do mych
regulaminów swego postępowania nie
dostosowywali.
W kajecie ich sobie zapisywałem, by gdy
zabawa się skończy, na Sądzie Ostatecznym
wystawić im właściwy rachunek do zapłacenia
czyli oddania ich pod rządy Szatana.
Z mych wyliczeń wynikało, że proporcje będą
właściwe i będę wygrywał z Szatanem.
W krótkim jednak czasie według mojego
zegarka, bo według waszego Charonie to
trwało parę wieków, sytuacja się bardzo
zmieniła, na moją niekorzyść, niestety.
Jak ci powiedziałem, kilka zdań temu,
istotą ludzkim, za mało albo wcale genu
posłuchu nie wszczepiłem, za to wolnej woli
w swym postępowaniu mieli o wiele za
dużo.
Wkrótce na tej ziemi nastało, według
ziemskich uczonych Odrodzenie i później
wiek Oświecenia,co było zapowiedzią
początku moich porażek.
Taki przykład ci opiszę, byś bardziej
zrozumiał.
Michał Anioł, wielki malarz ówczesnego
świata w Kaplicy Sykstyńskiej na sklepieniu
namalował mnie przy tworzeniu Słońca ale
jak namalował, jestem tam groźny, oczyma
ślę na wszystkie strony błyskawice, ramiona
władczo rozpostarte, kosmata broda ledwo
zasłania groźny grymas twarzy, a przecież
ja ludziom zsyłałem ciepło tej gwiazdy i
życiodajne światło. Gdyby ta postać
namalowana przez M. Anioła we śnie mi się
pokazała, sam bym natychmiast zadzwonił po
lekarza by mnie ratował od psychiatryka.
Moją postać, złagodziła nieco druga część
obrazu gdzie tworzę faunę, jestem tam
odwrócony tyłem z gołymi pośladkami, to już
bardziej sympatyczne ale niekoniecznie w
Lechistanie do zaakceptowania.
Późno się już zrobiło, kolacji jakoś nie
podają, muszę zrobić z tym jakiś porządek,]
ale tymczasem Charonie pożegnam cię teraz,
zdążysz na jakiś szaszłyk i piwo w karczmie
obok.
Komentarze (7)
Trafiłem przypadkiem, a tu taka ciekawostka. Tekst
oryginalny, z wyobraźnią napisany, inny od tych, które
podczytuję tu milcząco na beju. Autor wyraźnie
uzdolniony literacko.
Przeczytałam z zaciekawieniem. Z każdą częścią
uśmiecham się coraz szerzej :)
Szatan tworzył onegdaj piękną muzykę, ale poszedł w
metal...:(
Pozdrawiam :)
Genialne, każda cześć jest bardzo interesująca.
Ech, Janinko, jak Dama poleca???
Poza tym, zaznaczam, że to do Charona wskazówki, ja
jestem tylko jego kronikarzem i to za friko, jednego
obola mi nie dał. Taki los cholera.
No wiesz, nie wydałam polecenia a polecam ;))
Posłucham oczywiście polecenia, ale dodam,że mój
ulubiony nauczyciel to Seneka. Ale przeczytanie
polecanych dzieł, nie zmieni już przygód Charona.
Chwilowo przygód, bo .... ale nie powiem kto "zabił".
Ciekawie nadal...
proponuję przeczytać Historię Herodota
:)) czyli z mojego polecenia już dwóch autorów, myślę,
że doskonale by wzbogaciło to Twoje postrzeganie życia
...