chcę
tak,chcę wyjść za niespełnionego pisarza
najlepiej kalekę
Wziąć ślub w Notre Dame
w granatowej sukni
i w czarnym kapeluszu z siateczką na
oczach
Tak,chcę mieć czerwone usta
Mocniej zarysowane kości policzkowe
wyglądać co najmniej ekstrawagancko i
bardziej kusząco niż wczoraj
I jeszcze chcę się nauczyć tańca
Pragnę całą sobą umierać w moim łóżku
z miłości,
nie z obecnego w moich żyłach smutku
Nie,nie chcę trafić do szpitala
psychiatrycznego
kilka dni temu chciałam tam zapalić
papierosa i spytałam się czy
mogę,powiedzieli że nie wolno
Spakowałam walize cała we łzach
majtki i staniki upchałam do reklamówki
nie poskładałam koszul
Ja kocham tego kobieciarza, który pisze
książkę za murami szpitala psychiatrycznego
i to jest tak mocno destrukcyjne
doznanie...
Komentarze (4)
lubię twoje kawałki, na pewno jesteś muzą może właśnie
to go uleczy bo wszystkie te piguły tylko maskują
problem wcale go nie lecząc
...a szkoda , bo miłość powinna być konstruktywna a
nie destrukcyjna, tylko,że ona nie pyta nas wcale....
Wiersz tak osobisty, że aż trudno napisać coś w
komentarzu. Brzmi jak przysięga kochanków, tylko co z
tekstem tego drugiego?
Bardzo intrygujący i ciekawy utwór... Zwiedzałem
czasem szpitale psychiatryczne /ktoś bliski się
leczy/... To nie są miejsca wyklęte. Po prostu inny
szpital. Wiersz spodobał mi się. Jest w nim głębia
doznań. Pozdrawiam.:)