Chcesz?
Nuta goni nute, tworząc melodie miłości,
w objeciach mych Ty, tworzymy symbol
spójności.
Tej nocy słowa są zbędnym dodatkiem,
chyba że szepniesz "Kocham"... Tak
ukradkiem.
Twe rozpalone policzki, w objęciach mych
dłoni,
moje rozmarzone oczy, Twój wzrok goni.
I nagle jakby błekitna nić, spojżenia nasze
łączy,
owoc zakazany - nasze pocałunki - niech to
się nie kończy.
Lekkie głowy przechylenie, usta moje blisko
są,
szybszy oddech, serca bicie, czuje drżenie
Twoich rąk.
-Czy oby nie za dużo? - szepnełaś do
ucha.
-Jeżeli tak, przestane. - poczułem Twe
usta.
Przerwała dialog, który nie miał sensu
żadnego,
opadła bezwładnie, wśród koloru białego.
Odkryłem największą świata tajemnice:
Pokazała mi skąd przychodzi ludzkie
życie.
Tam gdzie Ono ma początek, tam właśnie
doszedłem,
Ona w wtedy jakby latała,unosiła się w
powietrze.
W księżyca blasku jej piersi, całe
ciało,
wyglądało jakby u Aniołów powstawało.
I krzyk! I drżenie! Przeraziło mnie,
lecz to był jej rozkoszy śpiew.
I po chwili i we mnie wybuchło gorąco,
i razem opadliśmy , i spojrzałem w jej oczy
głeboko.
-Dziękuje. - szepneła do ucha.
Poczułem że drży.
I tak do wschodu słońca,
w objęciach spała mych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.