Chciałam zły los odmienić...
Płakałam, kolejny raz łzy z twarzy
ocierałam.
Piekące policzki, zapuchnięte oczy.
To w lustrze dziś rano ujrzałam.
Los dał mi szansę!
Naprawię wyrządzoną krzywdę.
Teraz wszystko będzie dobrze.
Odwrócę złą od kilku lat kartę!
Myślałam.
I nagle uśmiech znikł, zgasła nadzieja.
Serce ze strachu zadrżało.
Usta nie wymówiły ani słowa.
Tylko serce cichutko szepnęło,
że bez Twojej zgody...
Nie mogę niczego zmieniać.
Pamiętasz? A Ty nie dałeś mi
przyzwolenia.
Bałam się porażki.
I tego, że znikniesz znów z mojego życia.
Jak lato ustępuję czas jesieni.
Jak śnieg znika z suchej, wymarzniętej
ziemi.
Gdy nachodzi czas zieleni.
Tak ja teraz zniknę z Twojego życia,
Jak zdmuchnięty przez Ciebie płomień
świecy.
Tylko Ty mogłeś mnie zatrzymać...
Mogłeś wszystko zmienić!
Wystarczyło jedno słowo...
By zły los odmienić!
Tychy, dnia 16 września 2006 roku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.