chełpię się
z lubością stwierdzam
że między uszami dynda mi bezkres
fikuśnie upchnięty w niewielkiej czarze
niezgłębiony i przepastny
mniej materialny niż rozpylona, drżąca
fascynacja
piękny w swojej wiecznej swawolnej
niewoli
wskrzesza czcigodne dziurki od nosa
rzępoli na trąbkach Eustachiusza
buduje apogeum, narastając jak obraz na
siatkówce
mój samoprojektant wnętrz, łapczywy
zapaleniec iskry bożej
dumny dyrygent percepcji
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.