Chleb i tort
piekarzom cukiernikom
Spotkali się ongiś przy jednym stole
a chleb był twardy pamiętał swe pole.
Tort delikatny jak arystokrata,
poczęła się między nimi debata.
Tort się wynosi ponad inne ciasta
i mówi z butnością jam rodem z miasta.
Chleb jemu na to wtóruje zawczasu,
a jam ze zdrowego powstał zakwasu.
Chociaż masz w sobie różne wspaniałości
to jednak możesz przyprawić o mdłości.
Mnie każdy co dzień spożywa ze smakiem
a piekarz często posypuje makiem.
Kiedy na ucztę gości spraszają,
ty stoisz wewnątrz mną ich witają.
Tort na te słowa wzburzył się cały
wtedy się zepsuł i był skwaśniały.
I tak po długiej debaty mozole
co dzień chleb świeży leży na stole,
a tort od święta tylko zawita
gdy go zabraknie to nikt nie pyta.
Zapewne wszyscy tę prawdę znają
że możni odchodzą a prości zostają.
I tym którzy je konsumują
Komentarze (7)
Fajna przypowieść, warto poprawić literówki :-)
Niezwykły temat, a do tego fajny morał. Bardzo mi się
spodobał Twój wiersz.
Tak to się dzieje na tym padole,
że człowiek prosi o chleb na stole!
Bohaterowie twego wiersza dobrani odważnie i
oryginalnie. Zaś prawda życiowa w czystej postaci.
Masz literówkę "był" i nie rozumiem "yo" :-)
Ależ ładny wierszowy przepis na chleb i ciasta! super!
Pozdrawiam:)
ładnie pozdrawiam