Chleba naszego powszedniego
Wstrząśnięta zasobami śmietnika...
Wypieczony i chrupiący
Świeży chlebek na śniadanie
Zjadam z wielkim apetytem,
Gdy szykujesz ty śniadanie.
Łączą nas pachnące kromki,
Czas bliskości w nas się rodzi,
Wspominamy smaki chleba
Gdy byliśmy jeszcze młodzi.
Te z piekarni we wsi Wielkie
Kupowane w czasie drogi,
I zjadane pod namiotem
W czas dla nas niezbyt chędogi.
Zawsze kromki dostawałam,
Smakowały wyśmienicie,
Z masłem, dżemem i herbatą
Wystarczały całkowicie.
Dziś w śmietniku zobaczyłam
Rozrzucone sterty chleba.
W sercu czuje dziwny ucisk,
Chleb szanować jednak trzeba.
Od wieków symbol sytości,
Żegnany symbolem krzyża,
Brakuje go tylu ludziom,
Deptanie go mnie przeraża.
Posmarujmy pajdę chleba
Chęciami swymi dobrymi,
Obdarujmy nim łaknących,
Pragnących go na tej ziemi.
Chleb jest tutaj tylko symbolem. Nikt nie jest tak biedny, aby nie mógł się podzielić z kimś, kto akurat jest w potrzebie. Miejmy dobre chęci, aby chleb włożyć do torby lub pojemnika do tego dostosowanego, zbędne ubrania uprać i zanieść do wyznaczonego punktu... Wystawia się do śmietnika zupełnie dobre meble, które mokną na deszczu, a wystarczy tylko telefon do PCK i znajdą potrzebujących. Bądźmy ludźmi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.