Chmura
Gdy zregeneruję już siły
Po kolejnym rozczarowaniu
I usiądę z kawą na skrzypiącej kanapie
Chmura jasna otacza mi skronie
I widzę widzę nas oboje
Spacer ten niepodobny do zwykłych
przechadzek
Błysk w oku uśmiechy moje dłonie zimne
I radość sens życia widoczny gołym okiem
Idziemy przez Park a ciekawskie drzewa
Spoglądają z góry i nie mogą nadziwić
się
Że tyle szczęścia jedynie w dwóch
osobach
Nie przestajesz opowiadać o wczorajszym
dniu
Przechodzimy na Stare Miasto
Tłumy i hałas
Tu możemy być niewidoczni ale równie
szczęśliwi
Ściskasz mnie mocniej za rękę
I kiedy wsiadamy do pełnego autobusu
Patrzysz na mnie
A choć to miłe
To nie mogę się przyzwyczaić
Pusta ulica
Już ciemno
To zabawne że nie czuję niezręczności
chwili
Jedynie w powietrzu zapach Życia
Niemożliwy do opisania
Śmiejesz się głośno i odpalamy po
papierosie
A gdy tak zmęczeni wracamy do domu
Siadasz przy mnie na skrzypiącej kanapie
I oglądamy film czarno-biały
Popijając gorącą herbatę
Oddycham miarowo
obejmujesz mnie ramieniem
i całkiem niespodziewanie całujesz w
usta
o smaku herbaty z miodem i cytryną
I teraz nadchodzi ten moment gdy piję
przedostatni łyk kawy
Chmura znika
Dookoła jedynie puste pomieszczenie
Popołudnie
Ja w pidżamie
Leniwie gapię się w prostokąt zwany
ekranem
Przede mną beznadziejna kartka w kratkę i
długopis całkiem zwyczajny
I tekst z którego nic nie wynika
Bo choć jestem pewna że tu jesteś
To między nami nic się nie zmienia
Czy za mało się staram
Nie
To Ty boisz się urzeczywistnienia
Komentarze (4)
LuKra47 - To odniesienie do trzeciej linijki.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam serdecznie
obstaję przy prozie, a jeśli pijecie herbatę to skąd
przedostatni łyk kawy?
poruszający wiersz pozdrawiam