Chmury
Chmury białe ja zimowe śniegu płatki
Strażnicy nieba powolnym maszerują
krokiem
I przyprawiają je fantazyjnych kształtów
workiem
Przypominają porcelanowe figurki
Tu motylek co wokół róż lata
Tam szczeniaczek po błękicie figle płata
I gazela po horyzoncie biega
W białej trawie leży stare tygrysisko
I chłopak wraz z dziewczyną rozpala
ognisko
Nawet pojawił się znak omega
Z północy czarna chmura nadchodzi
Spokój nieba przysłania
A z niej piekielna paszcza się wyłania
Jakby smoka, lecz nie ogniem a gromem
sadzi
Po wszystkim wokoło, gniewnym
Rykiem ziemie otacza, rozkazuje
Swym silnym głosem nikomu nie uległym
Swą łapą chaotyczną utopie psuje
Przepędza tych w biel przybranych
I zasłania swym wielkim cielskiem błękitne
pola
Nie przepuszcza promieni słonecznych
Wszędzie panuje potwora wola
A gdy już jest znudzony nękaniem
Dręczeniem, warczeniem gromów ciskaniem
Idzie dalej – w innym miejscu terror
szerzyć
A tu? Powoli wszystko znów zaczyna wesoło
żyć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.