..chodź..zatańcz ze mną jeszcze..
z szeptu wyrwany równoległy krzyk
bo leżąc obok wbijałeś
wzrok w natchnienie
udając władcę
nocy i sennych oczu
próbujących zamknąć myśli
zatrzymanych obrazów
u stóp
dźwięki ciszy i skowyt samotności
gotowej na odejście
kołysząc ból zasypiających wspomnień
rozświetlona blaskiem księżyca
poduszka otulona dotykiem snu
błagała o skrawek ciepła
skażonego ciała wijącego się
wilgocią konającego dnia
klęczącego prosząc o wybaczenie
i ręce
niecierpliwością otwarte
domagały się muśnięć żywych
szalonych palców wertujących
krwiste strony mojego chcenia
gdy byłeś...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.