Choina
Zobaczył niedźwiadek,
jak ktoś rwie choinę.
Złapał nieszczęśnika,
postąpił jak z synem.
Dał mu w tyłek klapsa,
łapą niczym bochen.
By boleć musiało,
więcej niźli trochę.
Nie wiedziało zwierzę,
że człowiek pamięta.
Że święta nadchodzą,
a to sprawa święta.
Musi być choina,
bombkami strojona.
Inaczej się chwała,
nigdy nie dokona.
Zwłaszcza, że pod drzewkiem,
prezenty się zjawią.
One dadzą uśmiech,
dzieciom radość sprawią.
Lecz o tym niedźwiadek,
dokładnie nie wiedział.
Siedział sobie w gawrze,
jadł słonego śledzia.
Popijał miód pszczeli,
szczególnie schłodzony.
I wcale nie wierzył,
w ten dzień uświęcony.
Do snu się szykował,
łóżko sobie ścielił.
Gdy zobaczył nagle,
kogoś w gęstej bieli.
To był ten nieszczęśnik,
co szedł po choinę.
Złapał go… i wiemy,
postąpił jak z synem.
…………………………….
Wrócił chłop do domu,
ale z siniakami.
W progu już zawołał,
w tyłku ze świętami.
Idę kupić sztuczną,
jak chcą ekolodzy.
Wszyscy będą radzi,
wy też moi drodzy.
Komentarze (2)
Bardzo zabawne i świąteczne, pozdrawiam serdecznie )
Już wiem co powiedzą, nie pachnie, nie żyje,
lecz rosną Polskie lasy, a one są czyje?
Piękna bajka Grand z morałem ekologicznym.