Choroba
On wyrusza co rano w trasę
Krążąc przemawia do samochodów
Powtarza wciąż te same liczby
Niepokojąco kiwa głową
On wychodzi by zrobić zakupy
Kupuje bułki, masło, wędlinę
W sklepie wygląda całkiem normalnie
W głowie odtwarza tę samą płytę
On toczy bitwę równoległą
Z solidnie uszkodzonym mózgiem
To chyba rozdwojenie jaźni
Być może we śnie czuje ulgę
On pragnie złapać kontakt z bliźnim
Zadać pytanie byle komu
Boże, to musi być okropne
Nie chciałbym skończyć w taki sposób
Kolejna prawdziwa historia opisująca jednego z moich sąsiadów. Wydaje się wyłączony z rzeczywistości, ale czasem przechodząc obok wyczuwam jakiś symptom istnienia. Bardzo mi go żal...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.