Chrust
Za oknami mroźna zima
gęsty śnieg i tęgi mróz
pod ciężarem się ugina
człowiek z lasu dźwiga chrust
W małej chatce się nie pali
tylko ostry świszczy wiatr
światła świecą gdzieś w oddali
jeszcze przed nim drogi szmat
Muszę dotrzeć do swej chatki
muszę dotrzeć tam na czas
w niej czekają na mnie dziatki
marzną ręce uszy twarz
Miłość sama nogi niesie
coraz bliżej widać dom
chociaż straszno było w lesie
lecz ważniejsze dzieci są
Radość radość radość wielka
wrócił tatko mamy chrust
trzaska wesoło iskierka
zimno nam nie będzie już
Komentarze (16)
Cieplutka bajka na chłodne dni:)
Bajkowy nastrój wiersza.
Czyta się jednym tchem.
Pozdrawiam z dużym podobaniem:)
Ciepły, rytmiczny wiersz, pozdrawiam serdecznie.
Bardzo bliskie są mojemu serce takowe obrazki poniżej
wklejam Ci fragment mojego tekstu pt Władzia cz II
W wychuchanej dziurce na szybie nierzadko
widziałam ją zimą, zgiętą w zawieruchy i mrozy,
kiedy wlokła z boru na barkach trochę ciepła
w supłach powrozu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ładny wzruszający wiersz - bezwarunkowa
najcieplejsza jest miłość matki :-)
pozdrawiam:-)
Ciepły,wzruszający obraz...
Piękny wiersz z głęboką refleksją.
Cóż bez tej miłości byłoby warte nasze życie.
Pozdrawiam.
Marek
Bardzo wzruszający klimacik, z ciepłym tchnieniem :)
Pozdrawiam :)
Bardzo ładny wiersz.
Pozdrawiam :)
dziękuję Wszystkim za komentarze,
pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia:)
Piękny, ciepły,
ciekawy wiersz.
Dobrego dnia życzę:)
u mnie w domu jesienią znosiło się chrust (suche
gałęzie) do szopy by zimą było czym rozpalić w piecu.
Ciekawa opowieść... bardzo rytmiczny wiersz.
Pozdrawiam
Z wielkim zainteresowaniem czytałam- z życia wziętą
opowieść. Pozdrawiam serdecznie z podobaniem :)
a wyobraź sobie, że w wieku dziecięcym mając 8 - 10
lat, już wiedziałam, że i chrust i... (nie wiem jak
to polsku się nazywa, ale u nas nazywali kastryca)
warstwa igiełek sosnowych suchych, służyły do palenia
w piecu. I w kresie późno-jesiennym aż póki nie spadł
śnieg, przywoziłam z ciocią nagrabione w lesie to
igliwie i składaliśmy w szopie na zimę do palenia w
piecu kaflowym.
Dzisiaj to brzmi jak przejazd czarownic na miotle, ale
takie były czasy, a człowiek - szczególnie kobieta
mocny jest.