chwilą północną
kiedy po łące biegnie deszczowej
w tkanej z pajęczyn lekkiej sukience
i bzu mokrego pełne ma dłonie
pożąda westchnień
przemierza wszystkie drogi i ścieżki
śmiechem rozjaśnia brudne kałuże
i gwiazdom tańczy - nim księżyc przelśni
co noc to dłużej
kiedy wygładza bruki w zaułkach
w kocich wyznaniach łagodząc dźwięki
by z wiatrem w oknach firanki wzruszać
latarnie pieści
cienie sprowadza w senne źrenice
wycisza chwile dni niespokojnych
by o poranku zbudził zachwytem
dotyk twych dłoni
wiernemu czytelnikowi...
Komentarze (5)
Colett, piszesz piekne wiersze :)
Pozdrawiam Cie serdecznie !
Chyba specjalnie puszczasz na dobranoc takie wiersze,
żeby czytelnicy mieli problem z zaśnięciem :) W
pięknym stylu opisana tęsknota i pragnienia,
precyzyjny przekaz i działający na wyobraźnię +
warsztat = twórczość renomowana. Pozdrawiam :)
z przyjemnością przeczytałem kłaniam się również z
szacunkiem .
ulotnie i delikatnie :-) tak jak lubię :-)
Interesujący, fajnie napisany. Tylko przecinek przed
,,by". Pozdrawiam! :)