Chwyć mnie...
Chwyć moją dłoń
Jaka jest?
Zimna czy ciepła?
Lekka czy ciężka?
Dotknij jej choć na chwilę
Wbij paznokcie w moją przywiędłą skórę
Zobacz jak krew wylewa ze mnie me życie
Poczuj zapach mego konania
To nie jest samobójstwo
To proste wyznanie miłości
Miłości której nie rozumiem
Przytul moje zmęczone ciało i zamknij
oczy
W wirze wyobraźni spójrz na radosne bicie
serca
Szkoda że kiedyś musi stanąć
Dotknij mnie...jestem cały we krwi
...obrzydliwy...brzydki...szalony...
Popatrz w księżyc
Czy widzisz to co chcesz widzieć?
Tam jest moje niebo
Kraina szczęścia
...to tylko taki żart...
Szaleństwo myśli
Przecież ty nawet nie wiesz o czym mówię
Dlaczego w przeznaczeniu nie ma czegoś co
można zmienić?
Chciałbym bardziej krwawić
Wykrwawić się...na twoje dłonie...
Zapomnieć o sobie
Przez chwilę móc uciec daleko od siebie
Tak bardzo siebie nienawidzę
Ale wciąż kocham siebie tak mocno
Wbij głębiej swoje paznokcie
Rozgrzeb moje zaschnięte rany
Pozwól aby to o czym pamiętam znikło przy
pierwszym moim oddechu
Upajam się zapachem krwi i nocy
Umieram ale chociaż w twoich ramionach
odnalazłem litość
To przecież nie ma sensu
Traktujesz mnie jak ofiarę
Ja czuję..!
Umiem kochać i cierpieć
Wiesz co? Odejdź!
Nie potrzebuję cię! Pytasz dlaczego
Bo jestem taki nienormalny
Bo jestem sobą
Bo nie chcę udawać kogoś kogo nienawidzę
Jesteś piękna w blasku księżyca
Nawet nie wiesz jak mi na tobie zależy
Nie mogę znaleźć klucza do mego
szczęścia
Wysysasz moją duszę... pusty przepływ
radości...
Przytrzymaj pierścień swoich emocji
A blask w mych oczach przestanie
iskrzyć...
Nie ucieknę...
Nie dam rady...
Nie ucieknę przed moim niebem
Czuję ból...
Ale nie mogę przestać sobie go zadawać
Wyjmij swoje paznokcie i pozwól mi wziąć
Ostatni głęboki oddech...
Zanim zniknę i zapomnę...o świecie...o
tobie...o nas...o sobie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.