Ciągle czegoś mi brakuje..
Wierszyk z przymrużeniem oka... coś dla śmiechu:) dedykuje go pewnej znajomej:)
Ciągle czegoś mi brakuje.
Czegoś? Teraz bajeruje.
Wiem już ja dokładnie, czego -
Czyjegoś ciała i "tego".
Głupie jest człowieka ciało,
Ciągle jest mu mało, mało.
Mowie mu "uspokój no się!"
Ale ono ma mnie w nosie.
Fakt, ze popęd seksualny
Jest zupełnie naturalny,
Ale do cholery jasnej
Chcę pokonać ciało własne!
Lecz to raczej nie wychodzi,
Człowiek wciąż na głodzie chodzi.
Chciałoby się jak cholera
Hop siup w boczek zrobić nieraz,
Lecz powstrzymać się należy,
No bo człowiek to nie zwierzę.
Gdy ktoś myśli, że to wszystko,
Ten się myli, biedaczysko.
Bo tu problem się pojawia
I rzecz w innym świetle stawia.
Jest to problem bardzo stary,
Cóż... Do "tego" trzeba pary.
Jednak czasem tak przypili,
Że nie tracąc nawet chwili
Trzeba nerwy swe ukoić
I te żądze zaspokoić.
Nie ma czasu gonić zatem
Za łóżkowym kandydatem.
Każda chwila jest ci droga,
Gdy potrzeba przyszła sroga.
Na to jest jedyna rada,
Lecz jej podać nie wypada.
Mimo to ja jednak podam,
Bo mi tych, co cierpią, szkoda.
Słuchaj bracie, siostro mała,
Tak brzmi rada ta wspaniała:
Jeśli cię porządnie wzięło,
Musisz przejść na "rękodzieło".
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.