cicha śmierć
Nie ujrzał jej nikt ,
Gdy w obłokach codzienności życie swe
gasiła ,
Gdy promyk ironii w rękach ściskała ,
Gdy mrokiem zalane oczy jej śmiały się do
nas .
Bo już anioł czekał przy łożu ,
Już biały kwiat lilii kładł na jej twarzy ,
Już powiek dotykał nużył je w śnie ,
Już kołysankę nucił wieczności i chwytał za
rękę .
I tak śmiercią okryta ,
Lśniącą bramę przekracza ,
I w niebios wielkiej otchłani ,
Niweczy te chwile smutnej obawy .
I tylko ciało co na ziemi zostało ,
Bladością snu spowite ,
Mieni się w znicza jasnym promyku ,
I pochłonięte letargiem śmieje się pusto .
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.