Ciche łzy
Ujmujące są warg Twych pieszczoty tkliwe i
rozpalone,
na pożegnanie promienny podarunek w ciepłym
aksamicie zaklęty.
Odchodzę aby powrócić.
Odchodzę by nasycić się tesknoty wywarem
gorzkim,
by leku kropelkę do studni serca
wytrwonić.
Ach, łzy słone i zimne wylewają się z
fontann Twych powiek...
Moje ramiona chwytają wiosło
przeznaczenia
na moje skronie spływa cisza okrutna,
ale powrócę z najdalszego zakątka...
Ach, łzy słone i zimne skapują do mego
wina...
W oddali przegnity bezradnością
i spalony poczuciem pustki
- wiem że powrócę z otchłani...
Ach, łzy słone i zimne wsączają się w moje
usta...
Jestem zielarzem i jestem podróżnikiem
i prócz słonecznych bryz, prócz sztormowych
kniei
noszę w sobie wieczne pragnienie
utęsknienia
gdy wszystko z oddali nasyca się i
umacnia...
Ach, łzy słone i zimne skapują w moje ciche
serce...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.