Ciemiezeni
Wiersz powstal po wybuchu stanu wojennego
Usnac nie daja mi,
wizje wciaz w oczach mam,
twgo co dzieje sie w naszym kraju.
Ludzie gromadza sie,
glodni wolnosci sa,
za co tak cierpiec wciaz mamy za co?
Nie pytaj czemu krzycze w glos,
tak musi byc to jest nasz los.
Te tlumy ludzi pelne strat,
nikt nie policzy ofiar tam.
Chodniki pelne puszek sa,
to gazy,ktore pala wciaz
i oczy twe i oczy jej juz pelne lez
wydaja sie.
Duzo wylalismy krwi
to byly tragiczne dni.
Masa sierot i zon pozostala.
Minie to jednak wierz,
koniec ich przyjdzie tez,
Bog sprawiedliwa dlon swa podniesie.
Juz nigdy wiecej takich dni,
juz nigdy wiecej bratniej krwi.
Dosc ludzkich lez wylanych tak,
niech partia takze pozna ich smak.
Pomscimy wszystkich
wierzcie nam,
tak, kiedys bedzie taki plan.
Brat brata kochac bedzie znow
i nie pozwoli plakac mu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.